-Będzie za 10 min.-Vicktorii nie spieszyło sie - Była na zakupa...
Nie skonczyła zdania poniewaz ktos trzasnał dzrwiami.
-To ona?-Głowę wychyliła Veronica nie puszczajac Harre'go za ręke.
-Nie to tylko Liam wyszedł.-uswiadomił ich Malik-mówił ze zostawił na dole klucze i nie chce ich zgubic.
-Dobra to jak idziemy nie?
Wszyscy energicznie pokiwali głowami.
***
Julie
mieszkal dosc wysoko. Było dosc duzo schodów do pokonania i jedna
ciasna winda.Wchodził z schodami co jeszcze odczuwał pod białymi
trampkami.Wcisnał guzik windy.Czekał minute dwie przy połowie trzeciej
oparł sie o zimna sciane.Nie wjezdzała.Zszedł parenascie schodów na
dół.Nareszcie! W koncu sie zatrzymała.Metalowe drzwi powoli sie
otwierały.Cichy dzwiek zaalarmował ze to juz koniec powolnego
otwarcia.Na poczatku stał jak wryty.Miał przed soba dziewczyne.Nie wykła
dziewczyne...Niezwykłą dla Liam'a. Szczupła, niska brunetka. Z tego co
zauważył o kakaowych oczach.W zwiewnej cekinowej sukience i kremowych
balerinach.Przez jej cialo przewieszona była ciemna kopertówka.Na rękach
miała siatki z zakupami.Zorientował sie ze za dlugo sie jej
przygląda.Wszedł do windy.Prawie niespuszcając z niej wzroku.Siatki były
dosc ciezkie wiec w koncu zapytał sie:
-M-może pomóc? -jego zdenerwowany usmiech ... kazdy poczuł by to samo.
-Amm...nie,nie
dziekuje.Zaraz wysiadam -usmiechneła sie lekko.Nareszcie go rozpoznała
to nie był zaden ładny chłopak (chociaz to tez) to był Liam Payne z One
Direction.Z jej snów z jej marzeniem z jej ulubionego boybandu.Tylko
pozostawało jedno pytanie.Co on robił w bloku jej i jej przyjaciołki.
-Vicki
ty kontaktujesz?-Zapytala sie sama siebie w myslach.Przymruzyła ozy i
jeszcze raz je zamkneła.Teraz widziala jeszcze wyrazniej.Tak to On.Tylko
ze teraz widziała jego oczy a nie bok.Czyli on tez sie na nia
patrzył?Zarumienila sie i szybko wbiła wzrok w ziemie.Winda zatrzasła
sie.Na chwile zagasło swiatło.Oparli sie o sciany windy mało nie
przewracajac.Tak skutki tak starej windy sa własnie
takie.Staneli!Vicktoria głosno przełknła sline.
-Boisz sie ?-Liam'a troche to smieszyło.
-Jak mam sie nie bac skoro przed bodajze 2 minutami utknełam z TOBĄ w windzie.!
-Ze mną to znaczy co?!Traktujesz mnie jak kogos innego?-Prawie podniósł głos.
-Nie nie chciałam zeby to tak zabrzmiało po prostu...
-Rozumiem,
nie martw sie przezwyczaiłem ssie do tego ze jestem no jestem .... no
sławniejszy od zwykłych ludzi.-Widac było ze słowa typu 'SŁAWA' lub
'GWIAZDA' przychodziły mu z trudem.Wiec nieczego nie udawał.Był taki jak
mówił w wywiadach skromny chłopak chcacy zostac zwykłym chłopakiem...
-Chyba jednak zaraz nie wysiadasz- usmiechnał sie diabelsko -Liam.Liam Payne.
-Tak wiem Vicktoria.-Usmiechneła sie spuszczajac na ziemie siatki i podajac chlopakowi reke.
-No to razem w tym siedzimy-Zasmiał sie Li.
-Najwyrazniej,-usmiechneła sie pod nosem Vicki.
Długo
rozmawiali siedzac na zimnej podłodze.O wszystkim...włsciwie to prawie o
wszystkim tylko nie o sławie.Nie o sławie chłopaka który własnie wcina
precelki z najzwyklejszą dziewczyną na ziemi.Okazało sie ze wiele ich
łaczy.Mogli gadac godzinami.Winda znowu sie poruszyła.Powoli jej drzwi
rozsuwaly sie.Widzocznie 'ktoś' ja naprawił.
-Chyba koniec naszej przejazdzki.-zazartował Liam.
-Niestety musze przyznac ci racje.-usmiechhneła sie zbierajac torby z zakupami.
Wyszła juz z windy gdy usłyszała za sobą gllosne.:
-Zaczekaj!Chcesz taak odejsc bez mojego numeru?
Wcisnął jej żółtą karteczkę.
-Prosze tylko nie zgub.-usmiechnal sie lekko i zginał w windzie.
***
-Gdzies ty była?!-Julie
wstała z kanapy słyszac zgrzyt klucza od drzwi wynajmowanego przez nia i
Vicktorię mieszkania.Opuscila lekko siatki na podłągę.Weszła do pokoju.
-O widze ze mamy gosci.-usmiechneła sie promienie.
-Pytałam sie cos ciebie! - powiedziałą Julie z nagana w głosie tak jak potrafia tyko nauczycielki.
-Spokojnie jestem dorosła.
-To juz nie chodzi o to.! o prostu my tu sie martwimy zachodzimy w głowe gdzie sie podziewasz a ty...?
-A ja byłam w windzie.
-Co?! W jakiej windzie?
-Haha.Długa historia.-zasmiała sie.
-Doobra.My mamy czas.
-No własciwie to nie bo juz sie sciemnia a mielismy isc cos zjesc- wtraciła Veronica.
-Ugh.Dobra idziemy.Ale i tak mi sie wyspowiadasz.No chyba ze idziesz z nami?
-Nie zostane w domu.-zaczeła rozpakowywac zakupy.
Zarzucili
na siebie kurtki i wyszli z domu.Po 10 minutach byli na miejscu.Czekał
tam juz na nich Liam ze swoja historia.A oni jeszczze nie wiedzieli ze
póżniej od dwóch innych osób usłyszą te sama.Z innymi emocjami lecz na
takiej same podstawie...
===============================
Zajebisty !! Dajesz dalej xddd
OdpowiedzUsuń